
Dziś post wyjątkowo szczęśliwy. A dlaczego? Bo czternasty.
No i co? No to, że 7 + 7 = 14. Czyli podwójnie szczęśliwy post.
Dzisiaj stosunkowo krótkie przemyślenie, bo wpisy na tym blogu nie mogą być długie, nudne i czerstwe- lecz na tyle lekkie, byście mogli wpaść na bloga raz na jakiś czas i poczytać sobie, nie obciążając zbytnio umysłu.
Otóż; język angielski.
Temat zbyt obszerny na krótki, blogowy wpis. W sumie można by było założyć osobny blog o języku angielskim i mieć studnię nie do wyczerpania!
Ale nie zbaczając z głównego wątku języka. Ostatnio przeszukiwałam you tube, myśląc "A, może znajdę jakiś covery mojej ulubionej piosenki". Wtedy właśnie wpadłam na oryginalną wersję utworu "No prejudice" w języku... Islandzkim. Cóż, brzmi trochę dziwacznie, ale tak. Jakby nie spojrzeć, twórcy wywodzą się z Islandii, więc to chyba normalne.
Nie wahałam się długo i kliknęłam "play". I wtedy się zaczęło.
Po przesłuchaniu wersji angielskiej parę tysięcy razy, oryginał zdawał się... Nienaturalny? Tak, jakby śpiewali go jacyś Marsjanie. A to w dalszym ciągu ten sam wokal, muzyka...
Nie chcę od nowa wstawiać filmów (bo wtedy blog może być przeciążony i kiepsko się ładować), a TUTAJ (kliknij w słowo napisane Caps Lockiem i magiaaa zabierze ciebie do innego wpisu) macie dwa filmu z wersją english'ową.
A na sam koniec, zapraszam do oglądnięcia utworu w rodzimym języku.
Do zobaczenia w kolejnym wpisie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz